Staram się jak najbardziej zamknąć pisanie magisterki, póki nasza Wielka Stopa < no w końcu stópka ma już 3 cm!> pozwala mi na to, choć przyznam, że średnio mi to idzie, szczególnie znalezienie mam chętnych do wypełnienia kwestionariuszy...
Ale dziś miało być nie o tym. Dziś, jak w temacie, o przeprowadzce, która wreszcie stała się realna, bo już od 1 marca wyprowadzamy się z Wielkiej Stolycy. Co prawda nie do pałacu za siedmioma górami i rzekami, a w moje rodzinne strony.
D. znalazł pracę, nasz obecny pokój już zaklepany, a my otaczamy się coraz bardziej katalogami meblowymi i próbnikami farb ściennych. Słowem o odwrót byłoby ciężko.
Coraz więcej emocji wiąże się z tą zmianą zamieszkania,i z tego co wiem, każde z naszej trójki (będziemy mieszkać na piętrze w domu z moją mamą), stresuje się czymś innym.
Ja osobiście czuję, że wchodzimy jakby w kolejny etap, zaczynamy coś nowego,a wraz z wyprowadzką, zostawiamy w Warszawie nasze studenckie życia, mieszkanie ze znajomymi, wieczorne wypady i inne atrakcje,o które nie trudno w dużym mieście. Liczę się z tym, że mimo iż będziemy mieszkać tylko 70 km dalej, godzinę jazdy stąd, część kontaktów też tu zakończy za pewne swój żywot, mimo licznych zapewnień znajomych, ze będzie inaczej < ale skąd ja to znam, przecież sama też jeździłam na kolonie i wymieniałam się adresami,tak by mieć oczywiście dalej ze sobą kontakt;) >
No cóż, tak już jest, a my z dzieckiem za pewne nie będziemy mieć za dużo czasu na nostalgiczne rozmyślanie o zapomnianych i urwanych nie wiadomo czemu przyjaźniach. Teraz nasze myśli, a zwłaszcza moje, kręcą się wokół przeprowadzki. Wciąż szukam inspiracji na nasze dwa pokoje, wymyślam dekorację, tak by było przede wszystkim jak najbardziej funkcjonalnie i przestrzennie, ale też nie nadszarpnęło naszego i tak rekordowo nadwyrężonego budżetu < stąd dni zaczynam od sprawdzenia ofert na OLX i wyszukiwaniu tanich mebli;)>.
I tu pojawia się ciągle ten sam problem- jak to wszystko urządzić by miało ręce i nogi... Spokoju mi nie daje jak podzielić naszą przestrzeń- czy na pokój dzienny/ salon i pokój nocny z łóżkiem naszym i łóżeczkiem Tosieńki, czy może na pokój rodziców z kołyską córci,a obok jej pokój. Coraz częściej męczę D. wracając do rozmowy, który uparł się, że kategorycznie Tosia ma mieć tylko i wyłączne swój pokój, kosztem naszego spania na rozkładanym narożniku w drugim pokoju ( niestety mój naprawdę bardzo wyrozumiały mąż nie potrafi zrozumieć tego, że dla mnie sen jest udręką i mam z nim problemy od urodzenia, co potwierdza moja Mama, która tarmosiła mnie na rękach jeszcze gdy Tata wstawał do pracy, tj. o 4 w nocy < mam nadzieję, że nasza córka odziedziczy zdolność zasypiania po Tatusiu!>), ewentualnie przez jakiś czas będę drzemać na tapczanie obok Tośki łóżeczka ( wspominałam, już, że jak każdy kochający facet jest bardzo wyrozumiały i wspaniałomyślny?;> ). Nie przekonują go żadne argumenty: naszego nie wyspania, zmartwień, potrzeby bliskości córki, czy zagracenia drugiego pokoju < bo wpadł na kolejny mądry pomysł- wstawmy łóżko sypialniane do naszego salonu, gdzieś pomiędzy kanapą a TV>.
Do niedawna też byłam przeciwna łączenia naszych przestrzeni z córką, mam nadzieję, że wytrwam konsekwentnie przy niespaniu w jednym łóżku z maluszkiem, no ale litości...
Kupno dużego łóżka i schowanie go za około rok, 2 gdy Tosia podrośnie nie wchodzi w rachubę...
Czy zagląda tu może ktoś, kto mógłby postawić się w naszej sytuacji i obiektywnie wyrazić swoje zdanie?
Będę naprawdę baardzo wdzięczna, a tym czasem idę po kolejną herbatę z sokiem malinowym i cytryną by nie dać się przeziębieniu. Trzymajcie się ciepło!!;)
Ja nie planowałam spać z Maluszkiem, a jednak tak jakoś wyszło. Śpimy razem trochę dla mojej wygody, trochę z jego potrzeb, a jeszcze trochę z przekonania, że to samo dobro. Na razie tego nie żałuję. Budzę się rano wyspana więc mam energię by cały dzień walczyć z humorkami mojego synusia. Obok naszego łóżka stoi piękne łóżeczko, wyszykowane już bardzo dawno. Na razie służy za ozdobę pokoju, ale staram się co jakiś czas kłaść w nim Mikiego by się przyzwyczajał, że kiedyś wyląduje w nim na stałe. Moim małym sukcesem jest to, że udało mu się wczoraj w dzień przespać w nim całe 50 minut (!). Ogólnie ma problemy z samodzielnym spaniem w dzień gdziekolwiek (oprócz wózka na spacerach, bo wtedy śpi jak zabity), więc to sukces podwójny.
OdpowiedzUsuńJa przede wszystkim ufam swojej intuicji i uczę się by "dobre" rady jednym uchem wpuszczać a drugim wypuszczać, bo nikt nie zna mojego syna bardziej ode mnie. Więc na razie nie wprowadzam drastycznych zmian. Wierzę, że nadejdzie taki czas, że Miki nie będzie już tak protestował i sam zechce spać osobno.
Moja rada jest taka, żebyś nie nastawiała się teraz na żadną z opcji. Życie i tak zadecyduje za Ciebie. Nie wiesz jaki temperament będzie miało Twoje dziecko. My też byliśmy spokojnymi dziećmi, a Miki jest całkowicie inny.
Pozdrawiam i życzę powodzenia w dokonywaniu wyborów :-) Teraz będzie ich całe mnóstwo ;-)
Dziękuję Kochana za odpowiedź! Grunt, że masz siłę do działania!;) A Twój Miki jest taki śliczny!!;))
UsuńDla mnie to jest o tyle teraz istotne, że nie wiemy czy kupować łóżko sypialniane dla nas czy skazać się na rozkładaną kanapę.
No ale zobaczy
Martwisz się o kontakt ze znajomymi, mój urwał się mimo tego ,że mieszkam tam gdzie mieszkałam. Moi znajomi są w szoku ,że ktoś może mieć poukładane życie , może mieć rodzine , dziecko . Oni pracują , bawią się , większość pieniędzy im idzie na imprezy. Trochę żałuje , że się od mnie odwrócili , ale widocznie przersta ich prawdziwe życie i wolą żyć w swojej iluzji ,że życie to zabawa. Tylko oni obudzą się w wieku 35, 40 lat i będą dopiero myśleć o założeniu rodziny , o stworzeniu domu. Wtedy zobaczą ,że w tym wieku jeż nie jest tak łatwo , a ja będę wtedy miała wspaniałe już duże dzieci , dom , stabilizacje i będę myślała gdzie pojechać na wakacje.
OdpowiedzUsuńŚwietnie ,że wijecie sobie gniazdko , życzę szczęścia. Na pewno znajdziesz świetne tanie meble.
Jeżeli chodzi o sapnie z dzieckiem , to ja jasno postawiałam sprawę ,że mała śpi w łóżeczku. Od początku zaakceptowała swoje miejsce do spania , a my mogliśmy spać wygodnie. Myślę ,że po porodzie stwierdzisz co jest lepszym rozwiązaniem dla Ciebie i dziecka . Spanie z dzieckiem wiele kobiet sobie chwali , nie muszą w nocy wstawać , dzieci są spokojniejsze. Nie sugeruj sie radami innych tylko rób co Ci serce podpowiada.
Czytam Twoje refleksje o znajomych, tak jakbym ja to napisała... Święta prawda! Ja i tak wolę być na tym miejscu gdzie jestem teraz, czekając na córeczkę,a nie budzić się z kacem i zanikiem pamięci z dnia wczorajszego;)
UsuńCzyli, że udało się nie złamać i zostać przy swoim?;) Ja też mam nadzieję, że będę na tyle konsekwentna i że nie zmienię zdania po porodzie;) a i męża powoli jakoś udaje mi się chyba przekonywać do kupna porządnego łóżka sypialnianego..;)