Dziś drugi wpis, który sądząc po moim samopoczuciu będzie zdecydowanie krótszy niż ten wczorajszy.
W życiu nie pomyślałabym, że ciąża tyle zmienia w naszym organizmie (tak, wiem nie jest to nic odkrywczego, ale chyba każda z nas musi to przejść na własnej skórze żeby zrozumieć..)!
Niby nie mam jakiś większych wahań nastrojów, bóle też się raczej nie pojawiają, ale ta ciągła chęć spania, albo chociaż leżenia w połączeniu z jedzeniowym wybrzydzaniem naprawdę zaczyna mnie męczyć..
Nawet błędy ortograficzne zaczęłam robić- taka ze mnie Pani Pedagog.. ( no przecież, że farmaceutą nie farmaceutom psia mać;) )
Sama już nie wiem czy powinnam czy już nie muszę leżeć cały czas, ale z drugiej strony co innego mam robić skoro nawet przygotowanie posiłku dla mnie muszę robić z przerwami, nie mówiąc o przygotowaniu obiadu dla mnie i mojego Farmaceuty...
Podziwiam wszystkie mamy, które jednego malucha mają już przy sobie a drugiego w brzuchu. Ja na chwilę obecną sobie tego nie wyobrażam!
A więc tak sobie leżę i marudzę, czekając do 16 na towarzystwo w mieszkaniu, szczególnie na Mężulka, który jest taaaki wyrozumiały i kochany dla nas;) (Szczególnie z pomocą termomixa, który jest chyba najlepszym pomysłem na prezent ślubny;) )
Ciekawa jestem jakby to wszystko wyglądało gdybym nie zrobiła karetkowej akcji w pracy i w ten sposób nie dowiedziała się,że jestem w ciąży. Mimo iż praca była ciężka, tęsknie za swoimi uczniami i ich pomysłami, choć liczę się z tym, że każda godzina spędzona w pracy byłaby ogromnym zagrożeniem dla nas.
Pocieszył mnie mail z opisem dzidzi, która zamieszkała u mnie. Podobno ma juz oczy, uszka, paluszki a nawet paznokietki;) Nie mogę się doczekać 8 grudnia i następnej fotki Maleństwa. Tak bym chciała już wszystkim wykrzyczeć z radości, że jesteśmy w ciąży.
Tymczasem spadam, chyba poleżę dla niepoznaki, może włączę jakiś film korzystając, że jestem sama i mogę się bezkarnie ponudzić.
Też tak miałam na początku straszliwe zmęczenie, ale pracowałam po 12h dziennie, wiec nie wiedziałam ze to objaw ciążowy. Ogólnie jest w porządku - dla mnie ciąża to bardzo piękny czas :), chociaż moje koleżanki zazwyczaj wspominają go nienajlepiej... (?!). Który masz już tydzień? Ja już jestem przy końcówce. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwłasnie weszłam w 10. tydzień, mam nadzieję,że będzie juz tylko lepiej;) Mi lekarz od razu dał zwolnienie jak dowiedział się,że pracuje z dziećmi z ZA.
UsuńKochana - jeśli chodzi o meble - to działaj bo warto. Można kupić meble z siecióki i się martwić jak Ci mały szkrab je pomaluje, ubrudzi rękami, uszkodzi - a można przerobić te ze strychu - pomalować kilka warstw (j a bym pomyślała o jakimś szarym lub białym i o kropkach - czarnych, lub kolorowych, w marketach są tez fajne kolorowe okleiny). Ja pomalowałam 3 - 4 razy i jak mam jakąś plam, biorę gąbkę i szoruję, jak nie schodzi dodaję proszek do czyszczenia... i daje radę. A jak dziecko ubrudzi, poplami...to można wyszorować a w najgorszym razie pomalować jeszcze raz :) i nie ma się o co martwić. Ja uważam że meble są dla mnie a nie ja dla nich więc staram się decydować na coś co będzie funkcjonalne :)
OdpowiedzUsuńDziałaj - i chwal się :) trzymam kciuki!
Dzięki za otuchę;)
UsuńNarazie meble stoją w moim rodzinnym domu, na strychu, czekam na święta żey samej sobie przypomnieć co to dokładnie było, bo wiem, że na pewno komplet prl skadał się co najmniej z 3/4 części.
Bardzo lubię robić wszystko sama- albumy, kartki to i może zrobienie mebli też mi się spodoba;)
Jak już pojadę do domu to na pewno porobię fotki i może bym Ci pokazała, prosząc o radę, biorąc pod uwagę Twoje skarby z bloga?;)
Pozdrawiam;)
Nie dość, że jesteśmy "po fachu", to jeszcze obie w ciąży - tylko ja w bardziej zaawansowanej. :) A huśtawki nastrojów są przez całą ciążę - jeśli to Cię pocieszy, to... później będzie jeszcze gorzej! :P
OdpowiedzUsuńNo to wielkie dzięki za pociechę!;) no nic, mam kilka miesięcy na przyzwyczajenie siebie i męża do tego stanu, może uda się oswoić nawet takie huśtawki;)
UsuńNa kiedy masz termin?;)